niedziela, 20 września 2009

Znowu Kampala

Przybylem wczoraj znowu do Kampali. Tytulem wstepu chcialbym jeszcze rzec slow kilka o moim hardcorowym hotelu. Po powrocie do tego hoteliku z kafejki internetowej, zauwazylem ze cos biega po moim lozku. Przerazilem sie nie na zarty i az na glos powiedzialem: - nie mozliwe ze tutaj sa takie duze pchly. Ale przyjzalem sie blizej i okazalo sie ze to nie byla taka duza pchla, tylko taki maly karaluch. Wiec w spokoju moglem udac sie na spoczynek. Kolo 4 rano jakas sekta za sciana, bo nei wierze ze to katolicy byli zaczeli spiewac jakies psychodeliczne piesni, wrecz w jakis trans mozna bylo wpasc sluchajac tego. Od razu skojarzylo mi sie z filmem Indiana Jones jak lazil po tych buddyjskich lochach w poszukiwaniu bogini Siwy. Po 5 sekta ucichla, to swoje wywody zaczal muezin z pobliskiego meczetu. Fajnie bylo.
A dzisiejsza noc spedzilem w akademiku na najwiekszym uniwersytecie w Kampali, jak nie w Ugandzie. Bardzo fajni ludzie z Bobbim na czele.
W przyszlym tygodniu, z racji ze studiuje turystyke i rekreacje, w planach jest zwiedzanie i rekreowanie sie w Parku Narodowym Murchinson Falls. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz